Jarosław Klimentowski Jarosław Klimentowski
1853
BLOG

Stanisław Lem - pisarz genialny

Jarosław Klimentowski Jarosław Klimentowski Kultura Obserwuj notkę 69

Notka ta jest zarówno dla wielbicieli Lema, z którymi chętnie bym podyskutował, jak i dla osób, które jeszcze Lema czytać nie spróbowały, być może uda mi się je zachęcić. Lem był według mnie pisarzem absolutnie genialnym, a swojej dziedzinie tj. fantastyce i futurologii wyprzedzał innych autorów światowych o wiele długości. Być może mam trochę zafałszowany ogląd, bo w Lemie zakochany jestem od liceum, ale czytałem namiętnie Clarke'a, Asimova i wielu innych znanych zagranicznych i polskich autorów i choć ich proza jest świetna, wciągająca i odkrywcza, to Lem ogrywa wszystkich. U Lema znajdziemy zarówno prawdziwe hard science-fiction, jak i powieści znacznie bardziej filozoficzne i skłaniające do przemyśleń, choć chyba wszystkie jego książki są po części pisane w ten sposób i nie ma tam utworów banalnych.

Gdybym miał komuś polecić jakąś książkę na początek, to bez wątpienia wybrałbym "Opowieści o pilocie Pirxie". Tutaj mamy prawdziwe science-fiction. Każda opowieść pokazuje nam historię z życia tytułowego Pilota na różnych etapach jego kariery. Jest więc zarówno opowiadanie, gdy był kadetem, pilotem, dowódca statku, jak i komandorem. W odróżnieniu od innych książek, gdzie główny bohater jest supermanem, Pirx jest właściwie przeciętniakiem, który często dzięki łutowi szczęścia, rozwiązuje różne problemy. Dzięki temu, że każde opowiadanie jest odrębną całością, nie trzeba czytać całej książki na raz, a do niektórych opowiadań powraca się wielokrotnie.

Świat pokazany w "Opowieściach" jest bardzo charakterystyczny dla całej twórczości Lema. Skończyła się już era pionierskiej eksploracji kosmosu, przynajmniej jeśli chodzi o Układ Słoneczny. Stała baza na Marsie wymusza ciągły transport towarów, wykonywany przez ogromne frachtowce, a mniejsze jednostki bez problemu zapuszczają się do orbity Saturna. Wszystko to zanurzone jest w klimacie nieco podobnym do stylu steampunk, bo chociaż króluje nowoczesna technologia, rakiety napędzane są reaktorami atomowymi, to komputery są jeszcze bardzo zacofanymi liczydłami elektronicznymi, a sztuka nawigacji kosmicznej w całości siedzi w głowach nawigatorów. Mamy więc zderzenie nowoczesnego statku kosmicznego z wydawałoby się zacofanymi tablicami kreślarskimi, na których nawigatorzy rozwiązują równania różniczkowe i wyliczają poprawki kursowe. Wszystko jest więc w rękach ludzi i nie mogą oni liczyć na pomoc komputerów. Ten swoisty styl Lema nadaje jego książkom niesamowity klimat. W książce znajdziemy opisy zarówno lotów dynamiczną rakietą patrolową, startu starego i masywnego frachtowca, w którym wszystko się sypie i grzeje, a także lotu nowoczesnym statkiem turystycznym.

"Opowieści" mówią przede wszystkim o walce człowieka z maszyną i ze swoimi własnymi słabościami. Nie jest to jednak walka dosłowna, rodem z Terminatora, lecz potyczka na wielu różnych poziomach. To może być prosty błąd, połączony z reakcją organizmu, który prowadzi do zguby kosmonautów ("Patrol", "Odruch warunkowy"). To może być awaria komputera prowadząca do katastrofy na skutek natręctwa jego twórcy ("Ananke"). Może to też być pojedynek ze zbuntowanym cyborgiem, który postanawia zabić całą załogę, aby wykazać swoją nieprzydatność dla ludzi i w ten sposób pozostać jedynym wyprodukowanym egzemplarzem ("Rozprawa"). Wreszcie może to być chyba najbardziej wstrząsająca historia całej książki tj. przypadek robota, który jako jedyny świadek przeżył katastrofę i powolną śmierć załogi w próżni ("Terminus"). Robot ten nieświadomie odtwarza rytm sygnałów alfabetem Morse'a wystukiwanych przez uwięzionych w różnych częściach statku rozbitków.

"Opowieści" to książka znakomita, przepełniona twardym science-fiction, ale nie pozostawiająca w głowie pustki. Każda historia niesie jakieś przemyślenia i nie pozwala o sobie szybko zapomnieć. Do "Opowieści" wracam często z wielką przyjemnością, choć rzadko czytam ją od deski do deski. Każdy znajdzie tutaj swoje ulubione opowiadania.

Znakomitym opowiadaniem, które w pewien sposób w dużej mierze definiuje twórczość Lema jest "Niezwyciężony". Opowieść o misji krążownika, który ląduje na obcej planecie w poszukiwaniu zaginionego, bliźniaczego statku. Historia rozpoczyna się charakterystycznym dla Lema opisem wybudzania się statku z długiego lotu w próżni, aż do samego lądowania na planecie. W opowiadaniu tym znajdziemy wszystko, co tak uwielbia się w prozie Lema i jego science-fiction. Opisy eksploracji, badań i próby rozwiązania zastanych na planecie zagadek. Opisy walki, do której to rzuca się coraz to potężniejszą broń, aż na miotaczach antymaterii kończąc. W końcu opis samotnej wyprawy połączonej ze wspinaczką i wreszcie wstydliwej ucieczki ludzi z planety. "Niezwyciężony" prezentuje nam motywy, z którymi w twórczości Lema spotkamy się wielokrotnie. To przede wszystkim próba zrozumienia i nawiązania kontaktu, która najczęściej kończy się połowicznym sukcesem bądź całkowitym fiaskiem. Nie pomogły całe sztaby naukowców, nie pomogły miotacze antymaterii, nie pomógł nawet niepokonany "Cyklop". Ludzie odlatują w końcu pokonani, nie widząc sensu dalszej walki.

Książką, która uczyniła Lema sławnym na świecie, bez wątpienia jest "Solaris". Jest to powieść genialna, wielopłaszczyznowa, napisana we wspaniałym stylu. W książce Lem rozważa problem kontaktu człowieka z obcym organizmem i jak wielokrotnie u Lema kontakt ten nie tylko nie udaje się, ale sprawia wrażenie w ogóle niemożliwego. Kosmici u Lema to nie naiwne zielone ludziki, to organizm tak różny i odmienny od nas, że nie istnieje żadna nić porozumienia (problematykę tę poruszają też m.in. "Fiasko" czy "Eden"). Ale "Solaris" to książka znacznie bogatsza. Odkryjemy w niej wraz z bohaterem bogatą historię eksploracji planety i próby zbadania i zrozumienia ogromnego żywego oceanu, pokrywającego całą powierzchnię. Będziemy też mieli wątek miłosny, choć jakże bardzo spłycony przez amerykańskiego reżysera. Mieszkańców stacji na planecie odwiedzają różni goście, a naszego bohatera odwiedza jego zmarła żona. Choć od początku jest jasne, że nie może być ona prawdziwa, że to jakiś twór tej planety, to ona sama nie zdaje sobie z tego sprawy. To pole do wielu rozważań na temat tego, kim jesteśmy i czym jest nasza świadomość. Ostatecznie po przeczytaniu książki trudno odpowiedzieć na pytanie, czy mieszkańcy stacji byli badaczami planety, czy wręcz przeciwnie, sami byli obiektem jej badań.

Chyba moją ulubioną książką Lema jest "Pamiętnik znaleziony w wannie". Książka bardzo nietypowa, bardzo różna od tego, co znajdziemy u Lema. Fabuła opowiada o człowieku, który zamknięty w tajnym i ogromnym wojskowym bunkrze, dostaje do wykonania misję. Szybko okazuje się, że tak wielka izolowana od świata instytucja popadła w całkowitą paranoję. Praktycznie każdy jest agentem obcych sił, wszystko jest szyfrowane i nikt nie rozmawia na serio, stosując kod. Lem oczywiście stosuje tutaj swoistą parafrazę w stylu Kafki, na czasy komunizmu, czy samą biurokrację, ale robi to znakomicie w zawowalowany sposób, zupełnie inaczej, niż np. Zajdel w "Paradyzji", który pisze, o co chodzi wprost. Świat pokazany w "Pamiętniku" jest z jednej strony realistyczny, a z drugiej absurdalny i tragikomiczny. Spotkamy się tam np. z takimi scenami jak bohater na spotkaniu z ważnym oficerem, przygląda się jak ten przegląda szafę pancerną z tajnymi aktami. Po chwili oficer musi wyjść, ale tylko na chwileczkę. Bohater tak siedzi sam, mijają minuty i godziny w końcu patrząc na otwartą szafę zaczyna się zastanawiać co będzie jak znajdą go sam na sam z otwartą szafą pełną tajnych akt. Jak się wytłumaczy? W końcu w pełnym stresie, gdy słyszy, że drzwi się otwierają, wskakuje pod stół tylko po to, aby zobaczyć, jak do pokoju wchodzi szpieg, podchodzi do szafy i ukradkiem tajne akta fotografuje. Książka pełna jest takich smaczków - oczywiście szybko okazuje się, że treść misji jest zaszyfrowana, a sama teczka z instrukcją wkrótce przepada. Bohater miota się od drzwi do drzwi nie rozumiejąc, jaka jest jego misja, czego się od niego oczekuje i do kogo ma właściwie uderzyć.

Chyba najlepszą sceną całej książki, wprost genialną w swojej wymowie, jest sytuacja, która wydarzyła się, gdy bohater z podejrzeniem lekkiej nerwicy, trafił do szpitala. Tam staje się uczestnikiem libacji alkoholowej zorganizowanej przez innych pacjentów. Szybko okazuje się, że libacja służy przede wszystkim upiciu pilnującego ich, młodego oficera. Gdy ten zasypia, zaczyna się dopiero prawdziwa impreza. A tam padają toasty i zupełnie nieprawomyślne tezy. Bohater w końcu ma możliwość dowiedzenia się czegoś więcej o samym gmachu. Instytucji, która zjadła własne korzenie. Wysyłała agentów tak intensywnie, że stali się oni nierozróżnialni od wrogów. W pewnym momencie ci agenci byli ponownie werbowani i ponownie wysyłani. W ten sposób każdy jest agentem i każdy jest zwerbowany po raz któryś. Powątpiewać należy czy istnieje w ogóle jakiś mityczny wróg, czy antygmach jest tylko odbiciem samych wyobrażeń tej paranoicznej instytucji. Impreza trwa w ten sposób w najlepsze, gdy okazuje się, że oficer od kilku już minut nie śpi i słucha tych nieprawomyślnych tez. I teraz nasz bohater zostaje postawiony przed próbą - oficer prosi go, aby ten potwierdził, że owe tezy zostały rzeczywiście wypowiedziane. Bohater oczywiście broni się nie chcąc sypać i wtedy pada sakramentalne "Ale to jest twoja misja". W tym momencie zmęczony już całą sytuacją czytelnik, który na kilkuset stronach próbował dowiedzieć się, jaka jest jego misja, skłonny jest razem z bohaterem potwierdzić to, o co prosi oficer i w ten sposób się zeszmacić. Scena jest po prostu znakomita i wywołuje właśnie tego typu emocje i możliwość poczucia się złamanym. Jak się po chwili okazuje, cała ta zabawa była grą, swoistym zakładem, a oficer był w zmowie z pozostałymi. Oczywiście nie może być tak, że była to niewinna zabawa, zgodnie z klimatem całej książki, okazuje się to być złożoną rozgrywką różnych wydziałów.

"Pamiętnik" jest książką znakomitą, przepełnioną symboliką. Każdy mówi szyfrem, każda wypowiedź ma drugie dno, a nawet numery pokoi mają znaczenie. Nie da się tej książki docenić po pojedynczym przeczytaniu. Do książki wracałem wielokrotnie, za każdym razem odkrywając jakieś nowe smaczki.

Można powiedzieć, że "Pamiętnik" jest pewną prozą przejściową pomiędzy superrealistycznymi powieściami science-fiction, a tymi dziełami Lema, które nie są pisane całkowicie na serio. Takimi opowieściami nie całkiem na serio są przygody Ijona Tichego, opisane w "Dziennikach Gwiazdowych". Jego przygody rozgrywają się zarówno w kosmosie, gdzie zazwyczaj odkrywa jakieś dziwaczne światy i zamieszkujące je istoty, bądź na Ziemi, gdzie odwiedzają bohatera różni szaleni naukowcy. "Dzienniki" pisane są w podobnym stylu jak "Autostopem przez galaktykę". Nie są one pisane na serio, autor nie przykłada wagi do fizyki, czy jakiejś spójnej koncepcji świata. Jednak każde opowiadanie porusza przeróżne problemy filozoficzne. Często z humorem, czasem z grozą. "Dzienniki" pisane był na przestrzeni wielu lat i widać w nich ewolucję samego autora. Warto też pamiętać, że na ich podstawie powstały dwie książki nieco bardziej na serio tj. "Wizja Lokalna" i "Pokój na Ziemi".

Kiedy dryfujemy jeszcze bardziej w kierunku nie na serio, nie można nie wspomnieć o niesamowitym cyklu autora tj. "Bajkach Robotów" i "Cyberiadzie". Tutaj mamy już do czynienia z opowieściami czysto fantastycznymi, a nawet baśniowymi, których bohaterami są roboty. Te opowiadania trafią zarówno do dzieci, jak i do dorosłych, choć zapewne w zależności od wieku, czytelnicy będą odbierać je nieco inaczej. Nie są to bowiem proste historie, lecz często pisane lekkim językiem przypowiastki filozoficzne.

Lem to jednak nie tylko proza fabularna. W jego twórczości znajdziemy też rozprawy filozoficzne czy futurystyczne. Nie będę tutaj wchodził w detale, gdyż nie czuję się zbyt mocny w tej materii, ale z obowiązku chcę o nich wspomnieć. "Summa Technologiae" to zbiór esejów filozoficznych starających się poruszać problemy takie jak rozwój technologii, cywilizacje pozaziemskie, ewolucja, kreacja światów itp. Dla mnie ta lektura jest trudna i częściowo też juz zdezaktualizowana, ale na pewno warto przejrzeć tę książkę z ciekawości. W podobnym stylu pisane są "Dialogi", choć one poruszają bardziej problemy natury etyki i biologii.

Lem jest też autorem ciekawego eksperymentu literackiego. Otóż w książce "Doskonała Próżnia" znajdziemy recenzje nieistniejących książek (cóż za kopalnia pomysłów dla młodych pisarzy), a w "Wielkość Urojona" z kolei zawiera wstępy do nieistniejących książek, choć jedna z nich ("Golem XIV") rzeczywiście powstała.

Oczywiście to, co zaprezentowałem to tylko bardzo niewielki i wybrany przeze mnie wycinek twórczości Lema. Lem był pisarzem genialnym i niedoścignionym. Nie potrafię znaleźć innego pisarza science-fiction, który dorastałby mu do pięt. Lem potrafił stworzyć niesamowity, bogaty świat, plastyczne opisy, ciekawą historię i zawrzeć w swoich książkach trudne problemy filozoficzne. Co ważne wszystko to umiał wyważyć w taki sposób, aby czytelnik ani nie przebiegł przez książkę w kilka godzin bez refleksji, ani nie utonął w głębokich, filozoficznych rozważaniach. Proza Lema to wspaniała, intelektualna rozrywka na wiele wieczorów. Niestety Lem nigdy nie doczekał się literackiej nagrody Nobla, która bez wątpienia mu się należała.

Ikarus, MAN, Jelcz i Solaris

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura