Jarosław Klimentowski Jarosław Klimentowski
229
BLOG

Polaków problem z zarobkami

Jarosław Klimentowski Jarosław Klimentowski Społeczeństwo Obserwuj notkę 5

To nie będzie kolejna notka o podwyżkach dla parlamentarzystów, choć jest tym tematem zainspirowana. Chcę poruszyć zupełnie inny problem związany z zarobkami w Polsce.

Co najbardziej zdziwiło mnie to fakt, iż mimo, że PiS zdążył popełnić już wiele grzeszków, z czego część była czysto propagandowymi idiotyzmami, ale niektóre niestety mogą negatywnie wpłynąć na polską gospodarkę, środowisko czy stan demokracji, to nie spotykało się to z negatywną recenzją tych wyborców, którzy na PiS głosowali. Oburzenie podniosło się dopiero, gdy rządzący dotknęli delikatnego problemu własnych zarobków. Nagle problem, który dla zwykłego obywatela nie ma żadnego znaczenia (bo to promile budżetu państwa), stanął kością w gardle nawet zwolennikom władzy. Dlaczego?

Otóż z zarobkami w Polsce związane jest jakieś dziwne tabu. Spróbujcie zapytać znajomego czy kogoś z rodziny ile on właściwie zarabia. Jaka będzie reakcja? Najczęściej zostanie to potraktowane jako nietakt. Oczywiście nie każdy może chcieć ujawniać swoje zarobki, bo to w końcu jego prywatna sprawa, ale pytając o inną prywatną sprawę np. jaki masz samochód, albo gdzie twoja żona wyjechała na wakacje, nawet jeśli rozmówca nie chce się dzielić tymi informacjami, to nie potraktuje tego pytania jako nietaktu. A zarobki? O co chodzi? Doświadczenie pokazuje, że jeśli ktoś zechce się podzielić z rozmówcą swoimi zarobkami, to raczej mając w tym jakiś interes i tutaj są dwie możliwości. Albo bida panie i ledwo starcza do pierwszego, licząc na to, że rozmówca jakoś finansowo poratuje, albo wręcz przeciwnie, przelewa się, co służby podreperowaniu ego. Co jest takiego strasznego w ujawnieniu prawdziwych dochodów? Nie wiem, być może traktowane jest to jako swoisty ekshibicjonizm i ma to jakieś tam uwarunkowania historyczno-kulturowe. Mogę to zrozumieć.

Czego natomiast nie mogę pojąć to nieujawnianie aż do ostatniej chwili zarobków przez naszego potencjalnego pracodawcę. Proszę przejrzeć ogłoszenia o pracę - jak wiele z nich wprost (a nie hasłowo) mówi o zarobkach? Niewiele. Jest to dla mnie kuriozum, ponieważ aplikując na stanowiska za granicą zawsze przynajmniej wstępnie mogłem liczyć na jakieś przewidywane widełki zarobków. Przecież jadąc na rozmowę kwalifikacyjną na drugi kraniec kraju muszę wiedzieć czy to ma w ogóle sens, a nie dopiero po fakcie dowiedzieć się, że warunki i tak zupełnie by mnie nie satysfakcjonowały.

W jeszcze gorszej sytuacji są osoby, którym wymarzy się zdobycie kwalifikacji niezbędnych dla wykonywania jakiegoś zawodu. Powiedzmy, że chcemy zostać zawodowym kierowcą, operatorem dźwigu czy chociażby pilotem. Każdy z takich zawodów to pewnie kilka miesięcy, a nawet czasem lat szkolenia i konkretne nakłady finansowe. Musimy przecież skalkulować sobie ile czasu poświęcimy na szkolenie, ile pochłonie to pieniędzy, oraz ocenić ryzyko, że pieniądze te i czas poświęcimy, a kursu pozytywnie nie zakończymy. Aby jednoznacznie podjąć decyzję musimy znać odpowiedź na fundamentalne pytanie - ile będziemy zarabiać. Bez tej wiedzy działamy w ciemno. W jeszcze gorszej sytuacji są osoby, które decydują się na studia. Przecież to lata poświęcone na naukę zawodu, który potem może nie dawać nam finansowej satysfakcji.

Oczywiście w dzisiejszych czasach gdy jest internet mamy możliwość niezłego zorientowania się w temacie, ale czy naprawdę tak to powinno wyglądać? Gdy rozpoczynamy rozmowę kwalifikacyjną powinien to być ostatni moment w którym dowiemy się ile będziemy zarabiać. Niestety rozmowa zazwyczaj, gdy schodzi na kwestie finansowe, wygląda tak, że to rekruter pyta nas jakie zarobki by nas satysfakcjonowały. I coż mu na to odpowiedzieć? Chyba tylko tyle, że milion złotych miesięcznie w pełni by nas satysfakcjonował. Bo co innego?

Czy tak prowadzona rozmowa jest po prostu szukaniem frajera? Niestety bardzo często tak to wygląda. Rekruterzy chcą po prostu przemielić jak największą liczbę kandydatów trafiając w końcu na takiego, który z głupia poda śmiesznie niską stawkę i to jego zatrudnią. Przecież to absurd - jak długo kogoś takiego utrzymają w pracy? Jaki będą mieć z niego pożytek?

Mój znajomy, świeżo upieczony programista, udał się kiedyś na taką rozmowę chcą zdobyć pierwszą pracę na pół etatu. Gdy padło sakramentalne pytanie o oczekiwania finansowe, naiwnie podał jakąś nieduża kwotę myślać, że rozmawiają o zarobkach na cały etat, czyli na pół chciał zarobić połowę tego co powiedział. Pracodawca jednak od ręki zaakceptował jego ofertę przyjmując, że propozycja dotyczyła pół etatu. Znajomy niesamowicie ucieszył się, że znalazł pracodawcę frajera, który przez to nieporozumienie dał mu dwa razy za dużą pensję. Oczywiście szybko okazało się, że to jednak on jest frajerem, gdyż i tak zarabia najmniej w swoim dziale. Po prostu nie miał zielonego pojęcia o tym jakich zarobków mógł spodziewać się w tej branży.

Wysokość zarobków to naprawdę trudny temat w naszym kraju i nie powinno chyba być tak, że pracownicy są na łasce pracodawców i jedżą na rozmowy kwalifikacyjne, które z punktu widzenia ich oczekiwań finansowych są bez sensu. To niepotrzebna strata czasu i pieniędzy dla obu stron. Mogę zrozumieć, że w niektórych zawodach rozstrzał zarobków może być ogromny i w dużej mierze zależeć od doświadczenia aplikanta, ale nawet wtedy pracodawca przecież chyba wie, czy chce zatrudnić specjalistę czy stażystę? A już nieujawnianie przez pracodawcę płacy w zawodzie, gdzie zarobki ustanawiane są np. z klucza (czyli konkretna wartość plus jakieś jasno zdefiniowane dodatki np. za staż) uważam za absurd. 

Inną kwestią związaną z aplikacjami o pracę, o której tutaj warto wspomnieć, to absurdalne oczekiwania stawiane przez pracodawców. Czytając ogłoszenie na czystą logikę kandydat powinien spełniać je wszystkie, zanim w ogóle wybierze się na rozmowę. Jednak praktyka pokazuje, że najczęściej wystarczy spełniać tylko kilka z nich, a takich ludzi, którzy spełniają wszystkie po prostu nie ma na świecie... Kolejny absurd polskiego rynku pracy. 

Ikarus, MAN, Jelcz i Solaris

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo